Jotes
Kynval
Dołączył: 27 Paź 2006
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 18:11, 31 Paź 2006 Temat postu: Oblężenie na Kvatch- szczegóły ze strony Martin'a |
|
|
(...)
Strażnik Kvatch- To brama otchłani! Walczcie ile macie sił!
Daedry przewyszszały strażników liczebnością i uzbrojeniem.
Martin Septim- Walczcie wojownicy.
Nagle na Martina rzucił się Daedroth.
Daedroth próbował uderzyc Martin'a.
Martin uniknął uderzenia i wbił daedroth'owi!
Liczebnośc strażników zmalała do 40% początkowej liczby.
Martin- Mam nadzieję że nasz goniec dojdzie do Anvil, Cesarskiego Miasta i Skingrad'u.
Strażnik Kvatch- Nie wytrzymamy długo!
Sytuacja, była groźna daedr, było dużo, a strażników co raz mniej.
Strażnik Kvatch- nadciągają posiłki!
Strażnik Anvil- Rzeczywiście mówili prawdę! Na przód!
Fala koni przeszła jak clin przez daedryczne wojska.
Nagle wyrosła kolejna już druga brama otchłani.
Daedr przybyło i zaczęły dawac jeszcze większy nacisk na wojska Martin'a.
Tymczasem w Twierdzy 20 pieczęci!
Authriezer- Wygrywamy!!
Jotes- Nie świętuj! Proponuję wystawi mniej Valkynaz i Xivilai, na rzecz Daedroth'ów!
Authriezer- Nieeeeeee, to zły pomysł.
Jotes- Jak tak mówisz!
Jotes zrobił bardzo niezadowoloną minę.
Mechrunes Dagon- Authriezer, wyjdź! Porozmawiam z Jotes'em w 4 oczy!
Authriezer wyszedł.
Do Kvatch przybyły posiłki z Imperial City i ze Skingradu.
Otworzyła się 3 brama otchłani!
Pomimo to daedry zaczęły przegrywac!
Martin- Zepchnąc ichj do bramy nie mogą wejśc do miasta!
Nagle otworzyła się wielka brama.
Strażnik Kvatch- Co mówisz przywódco?
Martin- Już nic!
Wyszedł z tamtąd Authriezer.
Martin- Mamy tu Dremorę Vallonzno.
Nagle ze świątyni Akatosha w środku miasta wyszły daedry i od razu było wiadomo że w kaplicy, była brama do otchłani.
Strażnik Kvatch- Musimy wygrac!
Strażnik Kvatch- Przegramy!
Strażnik Anvil- Idą posiłki z Chorrol, Brumy, Cheydinhal, Bavil i ku dziwu wszystkich ze Skyrim.
Posiłki zobaczyły tyle daedr że wyglądało to jak dywan.
Authriezer- To ty jesteś synem Uriel'a! Zginiesz.
Martin- Nigdy.
Authriezer zaatakował Martin'a. Miecze aż zaiskrzyły. Martin'a odrzuciło.
Zaczęli robi zwody mieczami i znowu cios Authriezer'a przewrócił Martin'a.
Walczyli zaciekle, ale widac, było że Dremora wygrywa!
Authriezer- Bordotio viatioarouakivrtos!
Broń Martin'a zardzewiała. Zaczął uciekac.
Doszedł aż do twierdzy pieczęci.
Authriezer- Teraz zginiesz!
Jotes- Na pewno nie zginie z twoich rąk!
Authriezer- Co?
Jotes-To!
Authriezer-Walcz!
Jotes- Ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha! Dobrze wiesz że ze mną nie wygrasz!
Zaczęli walczyc tak jak Authriezer z łatwością pokonał Martin'a tak Jotes z łatwością pokonał Authriezer'a.
Martin spojrzał na machinę oblężniczą która właśnie wychodzi do Kvatch.
Był tak słaby ze zasnął.
Gdy wyszedł nie było już tego Kvatch które znał.
Wszędzie leżały martwe ciała niekiedy bez głów.
Martin- Ja zawiodłem
Jotes- No oczywiście
Martin rzucił się na Jotes'a który jednym zwodem(podstawieniem nogi) sprawił ze Martin się przewrócił.
Martin- Dlaczego zabiłeś swojego towarzysza!!?
Jotes- Nie podobał mi się i gdyby nie to że przeznaczenie musi się wypełni to bym zrobił to samo z tobą.
Martin- Jakie przeznaczenie?
Jotes mruknął pod nosem i się teleportował, a Martin nie wiadomo skąd znalazł się w Cesarskim Mieście, gdzie czekały go odpoczynek i jedzenie.
(...)
Ciąg dalszy nastąpi (wiem że to było krótkie)
Post został pochwalony 0 razy
|
|